13th Apostle 13th Apostle
114
BLOG

Presja, presja, presja... i jeszcze raz presja!

13th Apostle 13th Apostle Polityka Obserwuj notkę 29

Piloci Tupolewa lecącego do Smoleńska byli pod silną presją... Tego typu wypowiedzi były słyszalne praktycznie od pierwszych chwil po tym jak Świat dowiedział się o Smoleńskiej Tragedii. W domyśle, presję tę wywoływał Prezydent Lech Kaczyński. W miarę jak postępowały przecieki, teoria ta ewoluowała od "presji bezpośredniej" (Prezydent wyłamuje drzwi do kabiny pilotów i dusząc kapitana Arkadiusza Protasiuka charczy Mu w twarz "LĄDUJ DZIADU!!") poprzez "presję pośrednią w wersji hard" (wysyłając do pilotów "swojego" generała Andrzeja Błasika), a kończąc na "presji pośredniej w wersji light" (samą swoją obecnością na pokładzie).

Kwestię ewentualnej presji podgrzewały również przecieki, w których to piloci Jaka odradzali pilotom Tupolewa lądowanie... Skoro oni odradzali, a tamci jednak lądowali, to musieli być pod presją. I to pod presją jak cholera, że się tak brzydko wyrażę...

 

Sprawę presji miały wyjaśnić stenogramy. I wyjaśniły... niestety tylko dla niektórych...

 

Okazało się, że piloci Jaka odradzali lądowanie w "sposób specyficzny": "(...)[10:25:05,8] - jeżeli wam się nie uda za drugim razem, to proponuję wam lecieć na przykład do Moskwy, albo gdzieś(...)". To może jednak presja nie była tak wielka, skoro pilot Jaka dopuszczał drugą próbę??

 

Jednak w stenogramach znaleziono również i presję.

Jasnogrodzianom wystarczyły słowa prawdopodobnie dyrektora Kazana "(...)[10:26:43,6] - no to mamy problem(...)",  "(...)[10:30:32,7] - na razie nie ma decyzji prezydenta, co dalej robić(...)" oraz niepełne zdanie niezidentyfikowanego rozmówcy "(...)[10:38:00,4] - wkurzy się, jeśli jeszcze...(...)"

Ciemnogród uczepił się jednak wypowiedzi "(...) [10:18:09,2] - A jeśli nie wylądujemy (niezidentyfikowany rozmówca);[10:18:13,0] - Odejdziemy (Kapitan Protasiuk)(...)", oraz słów Kapitana Protasiuka "(...)[10:26:44,8] Możemy pół godziny powisieć i odlecieć na zapasowe(...)", "(...)[10:32:55,8] - Podchodzimy do lądowania. W przypadku nieudanego lądowania, odchodzimy w automacie(...)" i na koniec "(...)[10:40:51,2] - Odchodzimy(...)"

Czyli jakby remis... Niby presja (bo się wkurzy, i mamy problem), ale jednak Załoga wprost mówi jeśli się nie uda odejdziemy. Hmm.......

 

No dobra, ale uparłem się i zacząłem szukać jednak jakiejś presji na Załogę...

 

Więc zaczęło się prawie od początku...

 

Presją mógł być fakt, że samolot leciał na oficjalną uroczystość. Każda Załoga w takiej sytuacji wie jak na takie uroczystości wpływa opóźnienie lotu, bądź lądowanie na innym lotnisku. Niestety podejrzewam, że Załoga Tupolewa nie była odcięta od mediów przez ostatnie pół roku. A w związku z tym, raczej na pewno nie raz mieli okazję słyszeć/czytać na temat  zachowania i wypowiedzi premiera oraz podległych mu urzędników, którzy sprowadzali oficjalną wizytę Prezydenta RP do rangi prywatnego lotu jegomościa Lecha Kaczyńskiego. Czy więc fakt tak dziwnego oficjalnego lotu mógł stanowić faktycznie presję?

 

Dobra, idźmy dalej...

Lech Kaczyński spóźnił się na samolot 27 minut. Ha, a więc jednak. Mamy cię!! Presja związana z opóźnieniem... Główny Gość się spóźnia, Załoga czeka jak na szpilkach, szybko startuje, leci szybko -- kto z nas tak nie miał: skok do taksówki "PANIE SZYBKO NA DWORZEC!! ZA 20 MINUT MAM POCIĄG!!" i Taksówkarz pędzi pod presją nawet na czerwonym świetle... No dobra, ale samolot nie leciał z maksymalną prędkością, a Załoga nie starała się nawet nadrobić opóźnienia... Hmmm... więc jednak Lech Kaczyński (ani nikt inny w Jego imieniu) nie krzyknął "PANIE KAPITANIE, GAZ DO DECHY!!"... Więc jednak presji związanej z opóźnieniem chyba nie było...

 

Więc idźmy dalej...

Sytuacją presjogenną mogło być niestety faktyczne nieprzygotowanie lotnisk alternatywnych. Lot na jakiekolwiek inne lotnisko skończyłby się medialnym ośmieszeniem całej "wyprawy" (i nawet byłbym w stanie się założyć, że nikt z "komentatorów" nie zauważyłby wtedy mgły nad smoleńskim lotnisku). Na żadnym z alternatywnych lotnisk nie było funkcjonariuszy BOR (a ostatnio trafiłem na medialną informację, że bez takich funkcjonariuszy na lotnisku nikt nie mógłby nawet wyjść z samolotu). Trzeba byłoby "w locie" przygotować transport dla setki osób (proponuję zrobić następujący eksperyment: znajdujemy warszawską firmę transportową, dzwonimy i mówimy: "Witam, potrzebuję transportu dla setki osób. Tak, dla setki. Za godzinę". Ile firm znajdziemy?). Potem przejechać z tego lotniska do Katyńskiego Lasu. Wszystko to (i pewnie jeszcze trochę przy okazji) praktycznie wykluczało ewentualność lotu na inne lotnisko. Tak, to mogło stanowić presję zmuszającą nawet do lądowania.

 

Ale idźmy dalej...

W większości mediów obecność w kabinie generała Błasika była przedstawiana również jako sytuacja presjogenna. No przecież siedzi z tyłu twój przełożony, więc co ty możesz wtedy zrobić? Nic tylko poddać się presji. Niestety z ujawnionych stenogramów nie wyłania się presjogenny generał. Mało tego. Bodajże w programie "Misja Specjalna" pojawił się pilot (nie pamiętam nazwiska), który stwierdzał, że w liniach cywilnych do Tragedii WTC 11 września w dobrym zwyczaju było zaprosić do kabiny dyrektora firmy dla której się latało. I, że obecność takiej osoby, w żadnym wypadku nie było stresogenna. I tutaj jestem bardziej skłonny wierzyć pilotowi niż dziennikarzom.

 

Więc idźmy dalej...

Rozprawiając się ze "sprawą smoleńską" "Gazeta Wyborcza" sięgnęła do pamiętnego lotu, w którym to Lech Kaczyński chciał lecieć do Tbilisi. W wyniku przypomnienia tej sprawy sugerowano, że być może Lech Kaczyński rzucając pilotom to sławne "KTO TU RZĄDZI? LEON, CZY JEGO DZIECI?" nieświadomie (podświadomie?) złamał Kapitana Protasiuka (który był wtedy drugim pilotem) - przez co pilot nie chcąc znowu być przepytywany z konstytucji poddał się miękkiej presji i próbował lądować "dobrowolnie". Mnie zastanawia w tym tłumaczeniu jedno. Czy Kapitan Protasiuk był idiotą? Czy po "sprawie Tbilisi" nie wiedział, że pomimo tego iż konstytucja określa Prezydenta jako zwierzchnika sił zbrojnych, tak naprawdę to może on tam całe g..? Co było bardziej obrazowe dla pilota, jakieś irracjonalne (z poziomu przeciętnego Obywatela) zapytanie posła Gosiewskiego o nagradzanie za tchórzostwo, czy też może właśnie owe odznaczenie Kapitana Grzegorza Pietruczuka Srebrnym Krzyżem za zasługi dla obronności? Pomijam już fakt, czy Kapitan Protasiuk w ogóle słyszał o tym zapytaniu posła Gosiewskiego...

 

Czas na ciepłe jeszcze nowości...

Całkiem niedawno Jasnogród, w wyniku kolejnego przecieku, otrzymał nową amunicję. Polscy specjaliści odszyfrowali zdanie "(...)jeśli nie wyląduje(my), to nas zabije(ą)(...)". Więc jednak była presja! I to nie byle jaka, skoro Załoga bała się o swoje życie...

I powiem szczerze, że byłbym w stanie nawet uwierzyć w ten śmiertelny wpływ presji na Pilotów... byłbym w stanie, gdyby następnego dnia media nie doniosły kolejnego odcyfrowanego fragmentu "(...)patrzcie, jak lądują debeściaki(...)" rzuconego zlęknionej Załodze Jaka przez debeściaków z Tupolewa...

Mogę uwierzyć w to, że Piloci mogli lądować pod wpływem presji Lecha Kaczyńskiego, ale w to, że pod taką presją mogły lądować "debeściaki" jakoś ciężko mi uwierzyć... Coś mi nie pasuje w tych dwóch przeciekach. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić lądującego "kozaka-debeściaka", który boi się, że go zabiją, jak nie wyląduje...

 

I już na koniec...

Poruszając kwestię ewentualnej presji i jej wpływu na lot, warto pamiętać o psychice pilota. A psychika pilota, który spędził w powietrzu niemało godzin, któremu zdarzało się zapewne lądować z jakimś niedziałającym sprzętem na pokładzie, który latał i lądował w Iraku czy Afganistanie, nijak się ma do psychiki sklepikarza, barmana, krawca, aktora, urzędnika czy dziennikarza. I podobnie jest z odpornością pilota na presję. I o tym wypadałoby pamiętać mówiąc o presji wywieranej na pilotach.

 

XIII

...gdy widzę naszą elitę polityczną gdzieś z tyłu głowy słyszę Vilgefortza: "(...)pomyliłeś niebo z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu(...)" ...gdy słyszę, że ktoś podpiera się naszymi autorytetami (np. panem B., panem Ż., innym panem B., panami znanymi w niektórych kręgach jako TW, itp.) słyszę w uszach refren: "(...)Powiedz kto następny. Proszę powiedz mi Kto będzie Ci mówił. Którędy masz iść(...)"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka