13th Apostle 13th Apostle
43
BLOG

Krzyż, Elekt i myślenie strategiczne

13th Apostle 13th Apostle Polityka Obserwuj notkę 1

Katastrofa Smoleńska

10 kwietnia rozbił się samolot z Prezydentem RP oraz prawie setką ważnych polskich polityków oraz Działaczy Społecznych na pokładzie. Tragedia ta wywołała spontaniczną reakcję wśród Obywateli. Idąc za przykładem Mieszkańców Warszawy, pod Pałac Prezydencki zjeżdżały tysiące ludzi z całego kraju. 12 kwietnia Harcerze postanowili ustawić tam krzyż.

 

Harcerze

Nie było to niczym dziwnym, gdyż krzyż w polskiej Tradycji ma miejsce znaczące. Mamy w Polsce mnóstwo krzyży przypominających o, mniejszych lub większych, tragediach. Przypominających o tragediach zarówno osobistych (jak krzyże na cmentarzu bądź poboczu drogi), jak również tragediach wspólnych (np. miejsca rzezi dokonanych przez Niemców w czasie IIWŚ). Mamy jednak również krzyże, które Polacy stawiali w sytuacjach dla nich szczególnych (np. Krzyż Papieski).

Sami Harcerze, niejako z góry tłumacząc swoje zachowanie, umieścili na krzyżu "informację":

"Ten krzyż to apel harcerek i harcerzy do władz i społeczeństwa o zbudowanie tutaj pomnika w hołdzie tragicznie zmarłym 10.04.2010 roku w drodze do Katynia oraz dla upamiętnienia dni żałoby narodowej, która zjednoczyła nas ponad wszelkimi podziałami."

 

Samowola budowlana

Oczywiście był to ze strony owych Harcerzy wstrętny akt samowoli budowlanej. Mało tego, owa samowola budowlana miała miejsce w przestrzeni chronionej przez (podobno niezbędnego) miejskiego konserwatora zabytków. Na szczęście w owym czasie nikt tego nie zauważył. A może i zauważył, ale bał się wtedy cokolwiek powiedzieć...

 

Elektem będąc...

9 lipca w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej", niezaprzysiężony jeszcze, Bronisław Komorowski postanowił wskazać najważniejsze, niecierpiące zwłoki decyzje, które zamierza podjąć od razu po prezydenckiej przysiędze. Ową niecierpiącą zwłoki sprawą nie okazały się broń Boże podatki, nie okazały się również te setki zawetowanych przez Poprzednika ustaw (dzięki, którym Polska zaczęłaby się już dawno wspinać już nie na wyżyny, a na szczyty światowych osiągnięć w dziedzinie pomnażania PKB...). Tym najważniejszym problemem okazał się drewniany krzyż pod budynkiem, do którego miał się wprowadzić zaprzysiężony już prezydent Bronisław Komorowski.

 

Zgoda buduje... A więc do broni, walczmy o tę zgodę.

Swoją wypowiedzią prezydent elekt pogodził Polaków na dwa obozy, które prędzej czy później musiały się "uścisnąć" w akcie "zgody narodowej". Wiadome było od razu, że skoro na ten temat wypowiedział się polityk obozu X(w tym wypadku Bronisław Komorowski), to politycy obozu Y nie pozostawią tego bez odpowiedzi.

Aby nie dopuścić do eskalacji konfliktu, na politycznej scenie od razu pojawił się znany i doświadczony oraz powszechnie szanowany polityczny mediator Janusz Palikot. Dla wsparcia mediacji media równie szybko sięgnęły po ekspertów w kwestii religii chrześcijańskiej, a krzyży w ogóle, że wymienię tu tylko Magdalenę Środę czy też Kazimierę Szczukę. Nie zabrakło również całkowicie apolitycznych specjalistów z Lewicy, całkowicie przypadkiem zasiadających akurat w sejmie.

Wszystkie te działania dawały gwarancję, że kwestia krzyża nie stanie się w żadnym wypadku sprawą polityczną. Niestety do sporu o krzyż włączyli się członkowie obozu Y, czyli politycy Prawa i Sprawiedliwości.

 

Rozwiązanie „idealne”?

Znaleziono jednak rozwiązanie idealne. Podpisano porozumienie pomiędzy kancelarią Prezydenta ("właścicielem gruntów") i Harcerzami ("winowajcami", którzy dokonali tej samowoli budowlanej), do owego porozumienia dokooptowano jeszcze przedstawicieli Polskiego Kościoła (że to niby jak jest Krzyż, to musi tam być i Kościół). Porozumienie zakładało, że Harcerze wezmą krzyż do kościoła św. Anny, potem wezmą go ze sobą w pielgrzymkę do Częstochowy, a po powrocie wróci on na swoje miejsce... do kościoła św. Anny.

 

Kto tu rządzi? Leon, czy jego dzieci?

Niestety kwestia ewentualnego pomnika (o co "upominali się" Harcerze już w momencie stawiania krzyża) została w owym porozumieniu potraktowana ogólnikowo i bardzo niejasno. Co zauważyły zaraz prawicowe oszołomy pokroju Tomasza Terlikowskiego oraz niektórzy Harcerze.

Wiadomo, że zgoda buduje, więc, aby rozjaśnić sprawę, w spór postanowił włączyć się miejski konserwator zabytków, stwierdzając, że żadnych pomników przed Pałacem Prezydenckim nie będzie, bo to nie mieści się w jego wizji tego miasta. O tym, że konserwatorzy zabytków to apolityczni eksperci nieczuli na żadne polityczne naciski wiadomo nie od dziś. Jak się taki uprze, to nie ma bata. Pod Wawelem nie powstanie nic, co mogłoby zasłonić choćby kawałek państwowego zabytku [warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,3192858.html]... Ba, nawet Kościół nie dostanie zgody, aby jego budowla nie pasowała do otaczających ją budynków [www.poranny.pl/apps/pbcs.dll/article]...

 

Pierwsze starcie

Data "rozwiązania kwestii krzyża" została określona w porozumieniu. Zaczęto więc z niepokojem, troską i obawą odliczać czas do przywrócenia naturalnego wyglądu placu przed Pałacem Prezydenta...

Niestety owa "troska i obawa" (zapewne w całkowicie nieoczekiwany i niezrozumiały przez media sposób) przyciągnęła pod krzyż watahę Ciemnogrodzian, którzy będąc w zdecydowanej większości względem niedozbrojonej Policji i całkowicie bezbronnej Straży Miejskiej odparła pierwszą próbę przeniesienia krzyża.

 

Ciemnogród wygrał! Na razie...

Krzyż zostaje... Media mogły rozpocząć więc koncert płaczów i żali nad niedoszłą uroczystością. W telewizjach aż się zagotowało od polityków. Co gorsza, na Lewicy akurat zabrakło ekspertów, przez co Bartosz Arłukowicz musiał dwoić się i troić, żeby móc się pokazać w "Faktach po Faktach" na TVN24, a zaraz później artykułować te same tezy w TVP INFO (a w tak zwanym między czasie trzymać rękę na pulsie afery hazardowej). Krzyż zostaje! Ciemnogród wygrał! Państwo przegrało. Kościół stracił autorytet! Konstytucja jest nieprzestrzegana! I takie tam padało niemal z każdej strony.

 

Boże co robić?!

Sprawa krzyża przerosła wszystkich dziennikarzy i polityków. Co robić? Jak wybrnąć z tej sprawy? Nie sposób znaleźć odpowiedzi. Rozsądne wypowiedzi Eugeniusza Kłopotka czy Tomasza Terlikowskiego, że wystarczy postawić pomnik bądź tablicę nie znajdują zrozumienia. Jak to pomnik? Przecież konserwator zabytków powiedział veto, nie pozwalam... Jak to tablicę? Przecież zaraz utkniemy w sporze o wielkość liter, o treść, wielkość samej tablicy, o miejsce tej tablicy, itp...

 

A może koło ratunkowe??

Cóż więc robić w tej sprawie? Wypałować towarzystwo, co raczył już zasugerować, przejawiający miłość do wszelkiego stworzenia, premier Donald Tusk? Rację ma tutaj niestety p. Kłopotek. Pałowanie zamieni tylko ten krzyż w relikwię, a jego obrońców być może nawet zrobi santo subito...

Cóż więc robić? Tam przecież zaraz zamelduje się zaprzysiężony Prezydent RP, a tam i krzyż nadal jest, i jeszcze tłumy w dodatku, i opary ze zniczy oraz odór gnijących kwiatów...

 

A co ty byś zrobił w tej kwestii?

 

  • Jako prezydent zaprosiłbym do siebie miejskiego konserwatora zabytków wraz z jego przełożonym, prezydentem miasta (całkiem przypadkiem koleżanką partyjną).

  • Następnie poprosiłbym o określenie przez konserwatora warunków, pod jakimi pomnik bądź tablica udobrucha jego skołatane i zatroskane o wygląd miasta serduszko.

  • Mając te dane, przygotowałbym konkretny kalendarz – do dnia X mogą wpływać OD WSZYSTKICH propozycje pomnika/tablicy; dnia X zbierze się kapituła i wybierze najlepszy ich zdaniem projekt, do dnia X zostanie wyłoniony wykonawca projektu, do dnia X zostanie wykonany projekt, dnia X będzie miała miejsce uroczysta odsłona pomnika/tablicy.

  • Następnie PO CICHU zaprosiłbym Rodziny Ofiar Katastrofy. Zaproponowałbym im, aby to właśnie ONI I TYLKO ONI tworzyli kapitułę wybierającą konkretny projekt. Bo tylko w takim wypadku sam projekt nie stanie się narzędziem politycznym. Wydaje mi się, że nie powinno być problemu z pozyskaniem Ich do tego pomysłu – bo tylko w ten sposób będą mogli zamknąć ten rozdział, sami politycy go nie zamkną, nie mają w tym interesu. Zginęło 96 osób. Kapitułę stanowiłoby więc 96 najbliższych Krewnych. Żadnych "autorytetów moralnych". Tylko skrzywdzeni przez los Najbliżsi Ofiar. Każdy członek kapituły miałby jeden głos.

  • Mając to wszystko przygotowane, zrobiłbym krótką konferencję prasową. Bez żadnych pytań. Tylko sucha informacja. Przedstawienie kalendarza, zdanie o tym, kto wchodzi w skład kapituły, krótki opis wytycznych konserwatora zabytków. Miłego dnia. Żadnego słowa na temat ludzi pod krzyżem, żadnego słowa na temat jakiekolwiek polityka. Sucha informacja i do widzenia.

 

Powyższe odpolityczniłoby całkowicie dyskusję na temat symbolu upamiętniającego Tragedię i to, co się działo po tej Tragedii. Jakiekolwiek krzywienie się na wybór pomnika/tablicy ze strony polityków tej czy innej opcji KAŻDY dziennikarz mógłby skwitować zdaniem „to była decyzja Rodzin Ofiar. Nic panu/pani do tego”. Podobnie takie rozegranie sprawy "rozprawiłoby się" z ludźmi pod krzyżem. "Jest gotowy scenariusz. Jest konkretny kalendarz. We wszystkim uczestniczą Rodziny Ofiar. Jest już na 100% pewne, że stanie tam Symbol. Możecie rozejść się do domów". Obyłoby się bez pałowania, bez idiotycznych wypowiedzi polityków, bez niepotrzebnych komentarzy "autorytetów", a za to z pełnym uszanowaniem zarówno Bólu, jak i decyzji Rodzin Ofiar Tragedii.

 

O co mam żal do prezydenta?

Prezydent Komorowski nie jest moim prezydentem. Nie zdobył mojego poparcia ani głosu. Jest jednak prezydentem mojego Kraju. Dlatego mam prawo od niego czegoś oczekiwać.

A oczekiwałbym, że nie zapomni tak szybko hasła swojej kampanii (dla przypomnienia: ZGODA BUDUJE). Oczekiwałbym również, że prezydent mojego Kraju w polityce będzie zachowywał się jak szachista w trakcie gry. Że zanim się odezwie, przemyśli trzy, pięć, a może nawet i dziesięć ruchów do przodu. Że zanim cokolwiek zrobi, przeanalizuje, co może zrobić "przeciwnik" (polityczna opozycja, dziennikarz prowadzący wywid, opinia publiczna, ta czy inna grupa społeczna, itp.). Że zanim "przesunie jakąkolwiek polityczną figurę", spróbuje dostrzec zagrożenia, które mogą czyhać w miejscu, gdzie zamierza ją postawić. Oczekiwałbym również, że skoro chce być "prezydentem wszystkich Polaków", będzie starał się nim być od samego początku.

Niestety początek jego pontyfikatu nie wróży spełnienia moich oczekiwań.

Czyżby Bronisław Komorowski był aż tak niedouczony, że nie znał miejsca i rangi krzyża w historii własnego Kraju? Czyżby Bronisław Komorowski był aż tak głupi, że nie wiedział, iż sprowadzenie krzyża, pod którym gromadziły się tysiące Obywateli jego Kraju, do symbolu religijnego, który powinien zniknąć spod świeckiego urzędu, zdecydowanie i ostro podzieli Polaków? Czyżby Bronisław Komorowski był aż tak nieświadom zasady, że każda jego akcja pociągnie za sobą jakąś reakcję Obywateli?

 

Zamiast tego Bronisław Komorowski już na samym początku puścił bąka, którego smród wąchamy tylko my, bo on sam chwilę później zniknął i nie zabierał głosu w sprawie, którą to właśnie on rozpętał.

 

XIII

 

 

...gdy widzę naszą elitę polityczną gdzieś z tyłu głowy słyszę Vilgefortza: "(...)pomyliłeś niebo z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu(...)" ...gdy słyszę, że ktoś podpiera się naszymi autorytetami (np. panem B., panem Ż., innym panem B., panami znanymi w niektórych kręgach jako TW, itp.) słyszę w uszach refren: "(...)Powiedz kto następny. Proszę powiedz mi Kto będzie Ci mówił. Którędy masz iść(...)"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka