Kilka dni temu prof. Jan Winiecki popełnił felieton pod tytułem "Nowe pomysły Platformy nie wróżą niczego dobrego" można go znaleźć w kilku różnych portalach, między innymi pod adresem www.money.pl/archiwum/felieton/artykul/winiecki;narodowy;liberalizm;przypomina;zabawe;w;sklep,86,-1,650582.html
Dostaje się tam Platformie za jej pomysły. Dostaje się rządzącym (w zasadzie wszystkim dotychczasowym) za misję publiczną przedsiębiorstw...
Ale w zasadzie nie o tym miało być ;) Miało być o dziwnej przypadłości profesora Winieckiego. A czymże się ona przejawia?? Już tłumaczę...
Oto Jan Winiecki, jako publicysta tygodnika "Wprost", wypowiadał się swego czasu dość ostro (i w podobnym tonie jak w podanym felietonie) na temat ingerencji państwa w przedsiębiorstwa.
Zresztą oto przykład z roku 2006 ("Wprost" nr 4/2006, "Bunt Kalego", www.wprost.pl/ar/):
"(...)Od 2001 r. bynajmniej nie zbuntowane masy słuchały bowiem Millera atakującego zagraniczne banki za to, że nie chcą wyrzucać pieniędzy w błoto, pożyczając kolejne setki milionów Stoczni Szczecińskiej(...)"
A oto cytat z felietonu "Nowe pomysły Platformy..." (02.08.2010):
"(...)Obserwowaliśmy to za premierostwa Leszka Millera, gdy bankrutowała Stocznia Szczecińska.
Kiedy okazało się - co ukrywano przed bankami finansującymi - że zamówienia na statki dramatycznie spadły, płace wzrosły o połowę, a prace wykończeniowe wlokły się niemiłosiernie, banki odmówiły dalszego finansowania. Zostały za to prymitywnie zaatakowane przez rząd, że myślą o swoich zyskach.(...)"
Kiedy jednak wypowiada(ł) się Jan Winiecki, doradca banku to (tu cytat z felietonu "Pozwólcie stoczni zbankrutować", jaki ukazał się w tygodniku "Newsweek" 26.05.2002r. www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/biznes/pozwolcie-stoczni-zbankrutowac,27305,1 a który ukazuje przemianę):
"(...)Szczerze mówiąc, byłem trochę zaszokowany, gdy stwierdziłem, że pomysł, by państwo wzięło finansową odpowiedzialność za przyszłe kredyty dla stoczni, poparli nawet znani liberałowie. Listę nawróconych na etatyzm otwierają były premier Jan Krzysztof Bielecki i powszechnie szanowany profesor Jan Winiecki, walczący na co dzień z absurdami księżycowej ekonomii. Co ich do tego skłania - nie rozumiem. Odganiam od siebie myśl, że profesor domaga się gwarancji dla banków, bo doradza polskiej filii Westdeutsche Landesbanku - instytucji, która utopiła w stoczni kilkadziesiąt milionów złotych.(...)"
Owa dziwna przypadłość objawiła się również przy okazji dyskusji o NBP...
Swego czasu, znowuż jako publicysta tygodnika "Wprost", profesor Jan Winiecki nie żałował Andrzejowi Lepperowi za jego pomysły gospodarcze, szczególnie te dotyczące NBP i pieniędzy ukrytych w jego rezerwach walutowych...
Jednak Jan Winiecki, już jako partyjny nominant na stanowisko członka Rady Polityki Pieniężnej, zaczął zachowywać się podobnie jak pan Lepper i popierał atak na rezerwy walutowe NBP... Całkiem przypadkiem, było to całkowicie w zgodzie z linią partii, która nominowała pana profesora na stanowisko w RPP...
Ciekawe jak rozwinie się dalej ta szczególna przypadłość...
XIII
