13th Apostle 13th Apostle
198
BLOG

Czy prezydent to chłopek-roztropek?

13th Apostle 13th Apostle Polityka Obserwuj notkę 1

W jednym z ostatnich postów pisałem, iż polityk powinien być jak szachista – myśleć na kilka-kilkanaście ruchów do przodu. Bo polityka jest jak partia szachów. Nietypowa partia szachów, gdyż gra toczy się na wielkiej szachownicy, w której skład wchodzą dziesiątki (a czasami nawet i setki) małych szachownic. Dodatkowo w polityce nie gra się z jednym przeciwnikiem (jak w tradycyjnych szachach), a z wieloma (czasem przeciw wszystkim na raz, a czasem w koalicji kilku graczy przeciw pozostałej reszcie).

 

Szach!

Kiedy więc obserwuję całe zamieszanie z krzyżem pod Pałacem Prezydenckim, widzę właśnie taką nietypową partię szachów.

Obrońcy krzyża domagają się pomnika... Słyszę już te głosy: ale tu wcale nie chodzi o pomnik!Jeśli faktycznie nie chodzi tutaj o pomnik, to tym bardziej pomnik trzeba postawić. Dlaczego? Należy tak się ustawić, żeby móc powiedzieć:przecież właśnie o to chodziło, nie?, mając jednocześnie jak najwięcej grup społecznych po swojej stronie. I właśnie tylko spełnienie tych, prawdopodobnie fałszywych, ale oficjalnie wyartykułowanych, postulatów, da szansę na udowodnienie, że przeciwnikowi chodziło o coś innego.

 

No przecież jest już tablica!

Nie żartujmy. Jeżeli nawet Krzysztof Leski zauważa, że

(...)jeśli tablica, to po pierwsze nie taka, lecz poświęcona ofiarom katastrofy; po drugie - nie w ten sposób odsłonięta (rano zgoda konserwatora zabytków, a 10.38 komunikat, iż o 11.00 będzie odsłonięcie); po trzecie - nie przez tych ludzi, nie na tym szczeblu, lecz z udziałem rodzin, prezydenta, marszałków, premiera; po czwarte - nie w tym miejscu, lecz jednak prtzed frontem pałacu.(....)

to znaczy, że warunekjak najwięcej grup społecznych za sobą nie został spełniony. Co więc robić, żeby go spełnić? Trzeba tak rozegrać sprawę, żeby z jednej strony być głównym rozgrywającym (skoro samemu sprowokowało się ten temat), ale jednocześnie podejmować faktycznie jak najmniej decyzji.

 

Skoczek na D3: gdzie postawić pomnik bądź tablicę?

W tej sprawie należy oddać głos konserwatorowi zabytków. Problemem tutaj jest jednak fakt, iż warszawski konserwator podlega pod prezydenta miasta z PO. Czyli ten ruch naraża na ataki – tak, człowiek z nadania PO wybrał najgorsze miejsce. Jak uratować tę sytuację? Zaprosiłbym do Pałacu Prezydenckiego wszystkich wojewódzkich konserwatorów zabytków i poprosił ich, aby wybrali najlepsze miejsce oraz określili wielkość, powierzchnię, wysokość ewentualnego pomnika. Decyzja zapadłaby tylko w gronie konserwatorów zabytków, z których przecież nie wszyscy są z nadania Platformy. Decyzja gdzie postawić pomnik, nie byłaby ani decyzją prezydenta, to nie jego kancelarii. Byłaby to kolegialna decyzja polskich konserwatorów zabytków.

 

Goniec na A5: a jaki pomnik?

Następnie wystarczyłoby ogłosić otwarty konkurs – do dnia tego i tego każdy Obywatel (bądź grupa Obywateli) może zgłosić swoją propozycję (warunek jest tylko jeden: projekt musi spełniać wymagania określone przez konserwatorów). A także zebrać kapitułę, która wybierze ten konkretny projekt. Do kapituły zaprosiłbym TYLKO I WYŁĄCZNIE Rodziny Ofiar Katastrofy. Projekt wybrany przez taką 96-osobową kapitułę byłby praktycznie nie do zaatakowania politycznie. Komu jak komu, ale Rodzinom szczególnie zależy na godnym upamiętnieniu ich Bliskich i zakończeniu już tej gry pamięcią o ich Bliskich.

 

Hetman na D7: konkretny kalendarz.

Należałoby przygotować konkretny harmonogram:

  • Do dnia tego i tego przyjmowane są propozycje projektów.

  • Dnia tego i tego zbierze się kapituła i wybierze ten konkretny projekt.

  • Do dnia tego i tego mogą zgłaszać się wykonawcy.

  • Dnia tego i tego nastąpi wybór wykonawcy.

  • Dnia tego i tego rozpocznie się budowa.

  • Dnia tego i tego nastąpi uroczyste odsłonięcie pomnika.

 

Koniec politycznej rozgrywki.

I w tym momencie nie można byłoby już dalej rozgrywać krzyża politycznie. Zgromadzeni pod krzyżem Obrońcy, mając przed oczami konkretny kalendarz, musieliby rozejść się do domu. Wybór projektu przez Rodziny uniemożliwiłby zarzucenie braku odpowiedniej godności. Wystarczyłoby tylko przypilnować terminowości każdego etapu i nawet krytyczni dziennikarze musieliby stwierdzić, że prezydent wyszedł z całego tego zamieszania wzorowo.

Oczywiście zapewne znalazłoby się kilka osób, którym to wszystko by nie pasowało. Tyle że ich sprzeciw trafiłby na mur niezrozumienia ze strony praktycznie wszystkich, którzy mówili o pomniku. A ci, którzy chcieli pomnika na niby, nie mieliby punktu zaczepienia, aby dalej grać krzyżem.

 

Chłopek-roztropek?

Kiedy jednak patrzę szerzej na całe to zamieszenie pod krzyżem, widzę niestety dwa możliwe scenariusze.

 

  1. Bronisław Komorowski to chłopek-roztropek, który otoczył się takimi samymi chłopkami-roztropkami. I całe to towarzystwo idzie od wtopy do wtopy. Najpierw wywiad ikwestia symbolu religijnego. Potem próba przeniesienia krzyża. A teraz ekspresowa tablica. Każdy ruch to bezmyślne wystawienie sięna bicie.

  2. Bronisław Komorowski i jego „otoczenie” (nie chcę tutaj dociekać kto właściwie) to nie żadne chłopki-roztropki, ale rasowi szachiści, którzy wystawiają sięna bicie, tylko po to, żeby odwrócić uwagę od czegoś ważniejszego, co rozgrywa się w innym miejscu, gdzieś na krańcach wielkich szachownicy.

 

W cieniu krzyża.

Im dłużej się nad tym zastanawiam, tym bardziej przekonuję się do tego drugiego scenariusza. Rasowi szachiści udający chłopków-roztropków, aby ukryć swoją prawdziwą strategię i cel, wykonuj na pozór bezsensowne ruchy, za każdym razem wystawiając swoje figury do bicia jednocześnie dla kilku przeciwników.

Pytanie, co ukrywa się w cieniu krzyża spod Pałacu Prezydenckiego? Chyba raczej na pewno nie ustawa medialna (która przeszła bez żadnego echa, pomimo że środowiska twórców nie zostawiły na niej suchej nitki)... i chyba również nie jest to wycofanie właśnie ustaw zawetowanych przez Lecha Kaczyńskiego (o czym też nie jest za bardzo głośno)...

 

Na żywo z Suwalszczyzny.

Co takiego cennego dla Bronisława Komorowskiego (i/lub jego środowiska, żeby nie powiedzieć opiekunów) ukrywa się w cieniu tego krzyża, że pozwala on sobie na samowolę budowlaną swojego urzędnika oraz ostre reprymendy ze strony pewnego lubelskiego posła przekazane ostatnio w TVN24 na żywo z Suwalszczyzny (czyżby z Budy Ruskiej?**)??...

 

 

** Ani razu w trakcie transmisji nie padła nazwa miejscowości, za to dwukrotnie ogólne stwierdzenie „z Suwalszczyzny” - co dla mnie jest dziwne, bo zazwyczaj miejscowość nie jest ukrywana.

www.tvn24.pl/28377,1669216,1,1,fakty-po-faktach,fakty_wiadomosc.html

 

 

XIII

...gdy widzę naszą elitę polityczną gdzieś z tyłu głowy słyszę Vilgefortza: "(...)pomyliłeś niebo z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu(...)" ...gdy słyszę, że ktoś podpiera się naszymi autorytetami (np. panem B., panem Ż., innym panem B., panami znanymi w niektórych kręgach jako TW, itp.) słyszę w uszach refren: "(...)Powiedz kto następny. Proszę powiedz mi Kto będzie Ci mówił. Którędy masz iść(...)"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka